Recenzje
Recenzja tomiku "Między źrenicami" - Kazimierz Sporoń (2008)
Spotkanie z tekstami Justyny Kędzi jest doświadczeniem ważnym. Ta poezja nie musi szukać uzasadnień swojego istnienia, bo jest myślą, której inaczej nie można, nie wypada i nie ma sensu wypowiadać. Najbardziej własne, osobne i prywatne doświadczenia lęku, obcości i skalania zostają poddane rygorowi formy i w ten sposób odzyskane i pozyskane dla czytelnika.
Obcując z poezją młodych kobiet - Julii Hartwig, Anny Świrszczyńskiej, Krystyny Miłobędzkiej - bywa, że czytelnik doświadcza momentów zwątpienia w autentyczność ich refleksji. Nie jesteśmy przecież przygotowani, że taki brak złudzeń co do porządku świata może się łączyć z równoczesną jego afirmacją. Łatwiej uwierzyć w konwencjonalność konsolacji niż przyjąć, że możliwy jest ten rodzaj męstwa. Z poezją nawet mądrych mężczyzn żyje nam się łatwiej – zawsze jej fałsz zdradzi retoryczność lub ironia.
Większość tekstów Justyny Kędzi tłumaczy się sama i od razu. Uważny czytelnik powinien jednak zwrócić uwagę i na te teksty, które z pozoru pobrzmiewają retorycznością czy naiwnością – autorka chce nas bowiem uwikłać w taki osąd. Tak umniejszając tę poezję, spokój sobie zapewniamy.